piątek, 25 września 2015

Od Lory C.D. Catherine

    Nagle jeden z pegazów podszedł do nas. Był siwy, potężne skrzydła miał założone, a duże ciemne oczy patrzyły na nas łagodnym i nieco ospałym wzrokiem. Catherine wyciągnęła przed siebię zdrową rękę i pogłaskała pegaza po chrapach. W przeciwieństwie do tego co sobie wyobrażałam zrobiła to bardzo powoli o spokojnie.
- Wow, potrafisz zrobić cokolwiek powoli - powiedziałam kiwając głową i unosząc kciuki w górę. Cathy spojżała na mnie z pode łba.
- Jeździłam kiedyś konno. Umiem się obchodzić z ko...yyy pegazami. To prawie to samo!
- No dobra, dobra - uśmiechnęłam się. Ja sama siedziałam na koniu może raz w życiu... No i oczywiście teraz w obozie uczę się jeździć na pegazach, ale zbyt dobrze mi to nie idzie. 
Nagle gdzieś w lesie na horyzoncie czubki drzew poruszyły się niespokojnie, a z ich koron wyleciało kilka przerażonych ptaków. Zaraz po tym rozległ się daleki ryk, a ziemia lekko zadrgała. Sądząc po dźwięku mógł to być równie dobrze smok jak i cyklop. Pegazy też tak sądziły. Wszystkie naraz podniosły głowy i postawiły uszy, a następnie uciekły na drógą stronę pastwiska. Niektóre biegły inne leciałe jeszcze inne z na wpół rozwiniętymi skrzydłami biegły jak kołujące samoloty co przypominało trchę duże kury nieudolnie próbujące latać. 
- Co to było? - spytał niespokojnie Edgar. Drgnęłam. Przez to, że wcześniej prawie się nie odzywał w ogóle zapomniałam, że stoi obok nas. 
- Nie jestem pewne. To coś ryczało jak smok ale Chejron nie mówił mi o żadnych smokach trzymanych w obozie więc sądzę, że mógł to być cyklop. Bardzo poirytowany cyklop. 
- Jak to?! Macie tu cyklopy?! To są te...co to jest?! - mówiła z zapałem Catherine.
- Ludziki z jednym okiem - podpowiedziałam.
- Tak. To właśnie chciałam powiedzieć! I czemu niby miałyby ryczeć jak smoki?
- Cyklopy potrafią naśladować każdy dźwięk. W ten sposób zwabiają swoje ofiary.
- Oh...wspaniale. Po co wam tu potwory?
- Żeby mieć z kim walczyć - odpowiedziałam niemal równo z Edgarem. Wtedy właśnie stał się cud. Cathy zupełnie zaniemówiła. Otworzyła usta żeby coś powiedzieć ale zaraz je zamknęła. Minę miała taką jakby właśnie zjadła coś lekko gorzkiego. Tylko oczy najwyraźniej nie mogąc wytrzymać ani sekundy w jednym miejscu skakały ode mnie do Edgara i z powrotem. Dziewczyna ewidentnie zastanawiała się co ma teraz powiedzieć i jak ma zareagować. Widocznie moje wcześniejsze słowa o nauce walki dotarły do niej dopiero teraz w takim znaczeniu jakie ja miałam na myśli. Oczywiście stan ten nie trwał dłużej niż parę sekund i już po chwili na ustach Cathy pojawił się szeroki jak rzeka jest długa uśmiech, a ona sama powiedziała:

Catherine?!?! O.O

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz